Wpis o tolerancji ryzyka może wydać się części z Was dosyć skomplikowany. Chciałem nim jednak zwrócić uwagę na kilka kwestii.
Przede wszystkim, inwestowanie nie jest proste. Jest to jeden z najcięższych elementów zarządzania finansami osobistymi. Dlatego nie zaczynajcie myśleć o inwestowaniu (ani się nim przejmować), jeżeli nie trzymacie jeszcze swoich wydatków w ryzach czy nie zarządzacie ryzykiem. Na wszystko przyjdzie swój czas.
Najpierw ogarnijcie planowanie finansów osobistych, potem nauczcie się nimi zarządzać, zróbcie plan zarządzania ryzykiem. Dopiero potem możecie wziąć się za myślenie o kredytach i inwestycjach.
Cały proces inwestowania musi być przed kogoś nadzorowany. Możesz to być ty sam, lub ktoś inny, komu w pełni zaufasz. Nie ma jednak możliwości, by ktoś za ciebie zbadał poziom twojej tolerancji ryzyka. Tym musisz się zająć sam.
Inwestorzy radzą sobie gorzej od indeksów
Każdego roku amerykańska agencja badawcza Dalbar przeprowadza badania inwestorów korzystających z funduszy inwestycyjnych. Niezależnie od koniunktury rynkowej, przeciętny inwestor radzi sobie słabiej od rynku. Oznacza to, że jego wyniki są gorsze niż wyniki osiągane przez główne indeksy – S&P500 oraz Dow-Jones.
W 2011 roku różnica między przeciętnym inwestorem, a rynkiem, wyniosła aż 8 punktów procentowych – inwestor stracił 5,73%, a indeks S&P500 wzrósł o 2,12% (Dalbar 2011).
Skąd ta różnica? Odpowiedź jest prosta: ludzie, ulegając swoim emocjom, popełniają błędy inwestycyjne zarówno przy zakupie jak i sprzedaży.
Gdy widzą, że wartość ich funduszy – w postaci cyferek na rachunku inwestycyjnym – rośnie, inwestują jeszcze więcej pieniędzy. Gdy rynek spada, obawiają się dalszych strat. Zamieniają wówczas agresywne fundusze na “bezpieczne przystanie” – fundusze pieniężne lub obligacyjne.
Wiele razy się spotkałem z tym błędem, przy którym pozostaje tylko załamać ręce. Dla każdego inwestora powinno być bowiem oczywiste, że gdy rynek spada, cena akcji (a więc i funduszy agresywnych) spada, natomiast cena funduszy bezpiecznych rośnie. Osoby te sprzedają fundusze agresywne w najgorszym momencie po to, by kupić fundusze bezpieczne w najgorszym momencie.
Według teorii finansów behawioralnych, inwestorzy ulegają swoim lękom. Wolą zaakceptować straty zamiast podejmować dalsze ryzyko. Niestety, decyzje o sprzedaży podejmują często tuż przed odbiciem się rynku od dna. W ten sposób osiągają gorsze wyniki inwestycyjne, niż gdyby wybrali instrumenty odzwierciedlające zachowanie się indeksów giełdowych.
Wyniki analiz Dalbaru potwierdzają ten schemat.
Portfel niedopasowany do tolerancji ryzyka
Źródeł tych błędów należy szukać w niedopasowaniu portfela do tolerancji ryzyka danej osoby. Jeżeli inwestor nie jest w stanie zaakceptować 10% straty, nie powinien alokować wszystkich swoich środków w fundusze agresywne.
Portfel takiej osoby powinien być dobrze zrównoważony instrumentami bezpiecznymi – nawet podczas hossy. Zmiany na rynku mają do siebie to, że przychodzą nagle. Korekta na rynku akcji bardzo często sięga 10%, a potrafi nawet dojść do kilkunastu procent. Wówczas wielu inwestorów, którzy chcieli popłynąć na wzrostach, spływają wraz ze spadkami. W pewnym momencie ich nerwy nie wytrzymują i wolą ponieść straty, niż obserwować dalszy spadek wartości swojego portfela.
Jak inwestor powinien określić właściwą zmienność portfela?
Nie powinna być ona wyższa od tolerancji ryzyka inwestora.
Nie można zapytać wprost: „Jaką masz tolerancję ryzyka?”
Badania pokazują, że większość z nas nie potrafi poprawnie jej oszacować. Ludzie (a szczególnie mężczyźni) postrzegają siebie jako bardziej odpornych na ryzyko, niż w rzeczywistości są. Nie warto jednak szukać pomocy wśród ekspertów. Bardziej może to zaszkodzić niż pomóc.
Budowa dobrych narzędzi do określania tolerancji ryzyka wciąż trwa. Temat ten jest przedmiotem wielu badań z zakresu finansów osobistych i finansów behawioralnych. Duża część badaczy zainteresowana tematem uważa, że najlepszym sposobem oszacowania tolerancji ryzyka danej osoby, jest oparcie się na zautomatyzowanych algorytmach.
Jest wiele powodów, przez które ludzie błędnie oceniają stopień, w jakim są w stanie zaakceptować niepewność.
Przede wszystkim, samo pragnienie bycia bardziej odpornym na ryzyko może prowadzić do błędnej oceny tolerancji ryzyka. Odpowiadając na pytania, podświadomie naciągamy rzeczywistość. Kreujemy obraz osoby, którą chcielibyśmy być, a nie obraz osoby, którą w rzeczywistości jesteśmy.
Wpływ na to zjawisko ma również wiek – im jesteśmy starsi, tym nasza ocena samych siebie się urealnia. Może to być spowodowane różnicą w doświadczeniu życiowym i znajomości siebie, a może większą brawurą i żywiołowością, z jaką łączy się młody wiek. Ciężko powiedzieć. Faktem jest, że osoby poniżej 35 roku życia w większym stopniu przeceniają swoje możliwości niż osoby starsze (Grabble, McGill, Britt 2009).
Innym powodem błędnej oceny własnej tolerancji ryzyka jest zbyt duża pewność siebie i nadmierny optymizm. One również prowadzą do przeszacowywania własnych możliwości akceptacji ryzyka.
Połączenie nadmiernej pewności siebie i optymizmu jest niebezpieczną mieszanką. Może ona prowadzić ludzi do przeszacowania własnej wiedzy i niedoszacowania ryzyka. Daje też fałszywe uczucie zdolności kontrolowania przebiegu wydarzeń. Pewni siebie ludzie stają się bardziej wrażliwi na niemiłe niespodzianki.
Niestety, świadomość posiadania tych wad wcale nie pomaga. Zbyt ostrożne odpowiedzi na pytania zawarte w kwestionariuszach mogą zaciemnić wyniki w drugą stronę (Kahneman i Riepe 1998).
Większość nie chce być przeciętna
Jeżeli uważasz, że jesteś wyjątkowy i zaliczasz się do nielicznych osób odpornych na nadmierną pewność siebie, zastanów się nad tym dokładniej. Nadmierna pewność siebie jest powszechną ludzką cechą.
Ponad ¾ kierowców uważa, że są ponadprzeciętni. W rankingu kierowników 90% uważa, że należy do najbardziej skutecznych. Podobnie, większość studentów uważa się za ponadprzeciętnych (Barber i Odean 1999: 47).
Wystarczy się zastanowić, jak się czujemy, gdy ktoś nam mówi, że jesteśmy przeciętni. Chcemy być przeciętni? Przecież to obraza! A tak naprawdę, bycie przeciętnym nie jest złe. Oznacza to, że połowa radzi sobie od nas lepiej, a połowa gorzej. Nie jesteśmy najlepsi, ale nie jesteśmy najgorsi. Mnie to nie obraża.
Specjalista pomoże?
Szukanie pomocy w badaniu własnej tolerancji ryzyka u innych osób nie należy do najlepszych pomysłów. Nawet specjalista od inwestowania czy specjalista od psychiki jest człowiekiem. Jego ocena może być mniej obiektywna niż nasza własna. Wpływa na nią bowiem jeszcze więcej czynników.
Przede wszystkim, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, że ktoś nas będzie oceniał, nasze odpowiedzi są mniej szczere. Podświadomie dążymy do tego, by wypaść jak najlepiej. W dodatku, ów specjalista podświadomie może sugerować się własnym podejściem do ryzyka czy stereotypami. A zapanować nad podświadomością jest ciężko.
Ponadto taki specjalista nie weźmie pod uwagę wielu czynników. W związku z naszym bagażem doświadczeń możemy zachowywać się w sposób zadziwiający dla innych. Pewne zachowania mogą wydawać się nam naturalne, podczas gdy w rzeczywistości są one nietypowe. Przeważnie nie jesteśmy tego świadomi – specjalista też więc o tym się nie dowie.
Nawet przy dobrych intencjach, zewnętrzna pomoc może przynieść skutki całkiem odwrotne od oczekiwanych (Roszkowski i Grabble 2005).
A może robo-doradca?
Dużą uwagę do badań nad tolerancją ryzyka przywiązują roboadvisors. Robo-doradcy (m. in. Beterment.com, Wealthfront.com) to popularne w USA platformy, wspomagające decyzje inwestycyjne. Ciężko mi jest przełożyć specyfikę ich funkcjonowania na polskie warunki.
Platformy te funkcjonują trochę jak internetowy doradca finansowy, a trochę jak fundusz inwestycyjny. Roboadvisor zazwyczaj nie zarządza bezpośrednio pieniędzmi swoich klientów, ale wskazuje jak klient powinien inwestować swoje środki. Wykorzystuje do tego analizę tolerancji ryzyka, wiedzy, doświadczenia inwestycyjnego, wieku, możliwości oraz celów.
Podsuwa konkretne propozycje inwestycyjne, pozwalające zbudować zdywersyfikowany, acz zyskowny portfel inwestycyjny. Często są to fundusze inwestycyjne oraz ETFy – instrumenty odzwierciedlające ceny indeksów. Część platform ma jednak algorytmy potrafiące dobierać do portfela akcje czy nawet waluty.
Koszt korzystania z platformy wynosi od 0,1 do 0,35% wartości portfela. W ramach tej opłaty klient może otrzymać rekomendacje inwestycyjne i inwestować samodzielnie, lub zdecydować się na automatyczne zarządzanie portfelem. Wówczas algorytmy same zarządzają alokacją portfela.
Można powiedzieć, że roboadvisors to taki prywatny fundusz inwestycyjny. Algorytm dobiera bowiem instrumenty najbardziej pasujące do profilu inwestora.
Tego typu firmy nie mogą obecnie działać w Polsce. Uniemożliwia to rozporządzenie ministra finansów dotyczące rekomendacji inwestycyjnych. W Polsce portfel dobrać może jedynie doradca inwestycyjny.
Dobre praktyki badania tolerancji ryzyka
Mimo to, roboadvisors pomogą nam w opracowaniu zasad poprawnego szacowania tolerancji ryzyka. W oparciu o kwestionariusze najpopularniejszych firm, opracowałem dobre praktyki badania tolerancji ryzyka danej osoby.
Przede wszystkim taki kwestionariusz ma badać poziom ryzyka, jaki dana osoba będzie w stanie udźwignąć, a nie tylko jaki by chciała. To ważna różnica. Mamy w końcu zbadać tolerancję ryzyka, a nie wymarzyć sobie, jak zachowywalibyśmy się w idealnym świecie.
Dobrze skonstruowane kwestionariusze zawsze przechodzą od ogólnych pytań do coraz bardziej szczegółowych. Tak też musi być w tym przypadku.
Najpierw trzeba ustalić teoretyczny profil ryzyka danej osoby. Poziom akceptacji ryzyka, jakim charakteryzują się osoby w danej kohorcie statystycznej, ustala się o szereg czynników. Są to przede wszystkim wiek, horyzont inwestycyjny, poziom dochodów i dynamika jego zmian, status rodzinny czy miejsce zamieszkania.
Badanie tolerancji ryzyka ma być zindywidualizowane, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Sześćdziesięciolatek, mający pięć lat do emerytury, który zarabia coraz mniej, ale dysponuje portfelem inwestycyjnym o wartości kilku milionów złotych, w żadnym wypadku nie może oprzeć go wyłącznie o akcje małych spółek lub wręcz startupów. Giełda to nie kasyno.
Z drugiej strony – rozpoczynający karierę dwudziestopięciolatek nie powinien mieć portfela składającego się wyłącznie z zestawu lokat bankowych i obligacji skarbu państwa. Moim zdaniem nawet osoba z dużą awersją do ryzyka, powinna na początku swojej kariery mieć w portfelu zróżnicowane instrumenty.
W dalszej kolejności należy zadać zestaw pytań, który pozwoli na ocenę spójności odpowiedzi podawanych przez badanego. Pytania te powinny dotyczyć różnego typu scenariuszy. Trzeba sprawdzić, czy odpowiedzi prezentują podobny poziom tolerancji ryzyka. Im większa będzie obserwowana rozbieżność, tym większą uwagę należy przyłożyć do odpowiedzi świadczących o niższym poziomie tolerancji ryzyka.
Nadawanie większej wagi do odpowiedzi konserwatywnych ma swoje uzasadnienie w skłonności do nadmiernej pewności siebie. Zmniejszenie wagi przejaskrawionych odpowiedzi urealni wynik całego kwestionariusza.
Trzeba też zbadać zdolność danej osoby do podejmowania trudnych decyzji. Ważne jest, by badać tolerancję ryzyka na wysokość strat, ale również na długość pozostawania w dołku. Korekty rynkowe potrafią bowiem być błyskawiczne i dosyć głębokie, ale również łagodne, acz długotrwałe. Należy sprawdzić tolerancję ryzyka w obu przypadkach.
Ze względu na to, że duży wpływ na odpowiedzi może mieć obecny stan emocjonalny, należy test powtarzać co jakiś czas.
Na zakończenie, obliczoną tolerancję ryzyka, należy skorygować o funkcję użyteczności danej osoby.
Wrodzony mechanizm oceny tolerancji ryzyka
Na samym początku wspomniałem, że badania nad określaniem tolerancji ryzyka wciąż trwają. Przedstawiony powyżej sposób wydaje się być obecnie najlepszym, mimo to doskonały nie jest. Nawet tak obliczona tolerancja ryzyka może okazać się błędna.
Każdy z nas dysponuje jednak mechanizmem, który naturalnie pomaga nam ustalić właściwy poziom tolerancji ryzyka. Jest to mechanizm, który ratował naszych prehistorycznych przodków przed niebezpieczeństwem: przeczucie.
Jeżeli nie czujemy się dobrze z inwestycją o danym poziomie ryzyka, może być ona dla nas zbyt ryzykowna. Słyszymy w wiadomościach o spadkach i zaczynamy się stresować? A może nawet nie śpimy przez to po nocach? To są wyraźne sygnały, że potrzebujemy portfela inwestycyjnego o mniejszej zmienności.
Podsumowanie
Najlepsze podsumowanie tolerancji ryzyka jest takie:
Zanim w cokolwiek zainwestujesz, upewnij się, że akceptujesz zmienność ceny tego instrumentu. Większość strat inwestycyjnych wynika z tego, że człowiek pęka i nie jest zbyt twardy, by zrealizować swoją taktykę inwestycyjną.
Niestety, nie ma obecnie dobrych sposobów na szacowanie tolerancji ryzyka. Pewne jest to, że musisz to zrobić sam. Musisz też znaleźć sposób, by poradzić sobie z ludzkimi skłonnościami do nadmiernej pewności siebie
Literatura:
1) Barber, Brand M., Terrance Odean, The courage of misguided convictions, Financial Analysts Journal, November/December, 1999;
2) Grable, John E., Samantha McGill, Sonya L Britt, Risk Tolerance Estimation Bias: The Age Effect, Journal of Business & Economics Research, Vol. 7, Iss. 7, 2009;
3) Kahneman, Daniel, Mark W. Riepe, Aspects of Investor Psychology, The Journal of Portfolio Management, vol. 24, no. 4, 1998;
4) Roszkowski, Michael, John E. Grabble, Estimating Risk Tolerance: The Degree of Accuracy and the Paramorphic Representations of the Estimate, Journal of Financial Counseling and Planning, Vol. 16, Iss. 2, 2005;