Zanim zaczniesz inwestować, musisz zbudować sobie fundusz awaryjny, wynoszący od 3 do 6 krotności twoich miesięcznych wydatków. Nie ma przecież alternatywy dla poczucia bezpieczeństwa, jakie zapewnia świadomość, że masz gdzieś schowaną gotówkę, do której zawsze masz dostęp. Brzmi rozsądnie, prawda?
Może i brzmi – ale każdy, kto zbudował fundusz awaryjny powie Ci, że…
Łatwo powiedzieć, ciężej zrobić
Rosnąca liczba ekspertów (i to nie z domen „.pl”, tylko „.com”) ma wątpliwości co do tego, czy budowa funduszu awaryjnego jest tak istotna jak powszechnie się uważa. Podejście, które przez dwadzieścia lat cieszyło się ogromnym uznaniem, zarówno wśród środowiska naukowego, wszelkiego rodzaju doradców finansowych, jak i blogerów, zajmujących się finansami osobistymi, jest coraz częściej kwestionowane.
Nie chodzi wprawdzie o potępianie zabezpieczania się. Chodzi o to, że samo zgromadzenie funduszu awaryjnego może nie dawać tak dużego bezpieczeństwa, jak się powszechnie uważa. Co więcej, budowa funduszu awaryjnego opóźni początek inwestowania. Dzisiaj postaram się przeanalizować temat budowy funduszu awaryjnego przez osobę, która chciałaby w przyszłości inwestować.
Zacznijmy od początku
Zanim zaczniesz myśleć o inwestowaniu, musisz sobie odpowiedzieć na pięć kluczowych pytań. Jeżeli masz swój plan finansowy, odpowiedź nie sprawi ci problemu. Jeżeli nie masz – najpierw musisz zgłębić, zastanowić się i wdrożyć w życie fundamenty finansów osobistych.
- Jakie są twoje miesięczne wydatki?
- Co ci się może stać (na jakie ryzyka jesteś narażony)?
- Jaka jest twoja wartość na rynku pracy?
- Jaki posiadasz majątek i jak bardzo jest on płynny?
- Jaki jest koszt alternatywny opóźnienia inwestycji?
Gdy już sobie na nie odpowiesz, pora na jeszcze jedno ważne pytanie.
Czy jesteś gotowy do budowania funduszu awaryjnego?
Po pierwsze, upewnij się, że spłaciłeś wysokooprocentowane długi.
Czym są wysokooprocentowane długi?
źródło: Pixabay
To całe zadłużenie, którego oprocentowanie przewyższa stopę zwrotu z inwestycji, jaką spodziewasz się osiągać. W większości przypadków są to zaciągnięte debety na rachunkach czy kartach kredytowych i kredyty gotówkowe. Niektóre osoby jednak nie tolerują ryzyka do tego stopnia, że takim zobowiązaniem będzie dla nich nawet kredyt hipoteczny.
Po drugie, upewnij się, że jesteś odpowiednio zabezpieczony przed ryzykiem wypadków i chorób. Dobrze skonstruowana strategia inwestycyjna powinna być realizowana zgodnie z planem. Jeżeli nagle będziesz zmuszony do rozmontowania swojego portfela, bo będziesz pilnie potrzebował pieniędzy na leczenie – cały wysiłek pójdzie na marne.
Nie tylko nie zrealizujesz założonego celu, ale wyjmiesz mniej pieniędzy niż włożyłeś. Nie łącz więc ze sobą inwestowania z zarządzaniem ryzykiem: inne instrumenty zabezpieczają przed ryzykiem, a inne pozwalają budować majątek.
Ubezpieczenia traktuj jak fundamenty, a inwestycje jak budynek. Szkoda by luksusowa rezydencja za 2 miliony się zawaliła, bo poskąpiłeś 50 tysięcy na wylewce, prawda? Dlatego też zanim zaczniesz budować portfel inwestycyjny wart kilkaset tysięcy złotych, odpowiednio się zabezpiecz.
Gdy już pozbędziesz się drogiego zadłużenia i zabezpieczysz przed podstawowymi ryzykami, możesz zbudować swój fundusz awaryjny. To jest bowiem najlepszy sposób zabezpieczenia się przed ryzykiem gospodarczym: kryzysami, utratą pracy i innymi, ciężkimi do przewidzenia ryzykami.
A może karta kredytowa?
Alternatywą dla budowania funduszu awaryjnego jest „awaryjna” karta kredytowa . Musisz jednak pamiętać, że to droższe rozwiązanie.
Po pierwsze, trzymanie 15 tysięcy złotych na lokacie (przy założeniu, że wydajesz 2500 złotych miesięcznie) oprocentowanej na poziomie 2% daje Ci 25 złotych odsetek miesięcznie, podczas gdy oparcie funduszu awaryjnego na karcie kredytowej negatywnie wpłynie na twoją punktację w BIKu i będzie kosztować od 5 do 10 złotych miesięcznie. Trzydzieści złotych to jeszcze niewielka różnica, chociaż i ta kwota po trzech latach wyniesie już 1080 złotych. Problem się pojawia, gdy trzeba skorzystać z „awaryjnej” karty kredytowej.
źródło: Pixabay
Oto Damian. Damian jest sprzedawcą w prestiżowym salonie meblarskim, a prywatnie fanem snowboardu. Damian w pracy musi się dobrze prezentować. W lutym, śmigając na desce w Zieleńcu, jakaś nastolatka zajechała mu drogę. Niebezpiecznie zahamował, skręcił kostkę, ale co gorsza – wybił sobie górną dwójkę. Damian jest dobrze zabezpieczony – ma polisę na życie (suma ubezpieczenia: 300 tysięcy), od poważnych zachorowań (100 tysięcy) oraz następstw nieszczęśliwych wypadków (100 tysięcy). Ubezpieczyciel stwierdził 1% uszczerbek na zdrowiu i wypłacił 1000 złotych odszkodowania. Damian nie może sobie pozwolić na plombę w widocznym miejscu; zawsze dbał o zęby i jest pewien, że piękny uśmiech odpowiada za połowę jego sprzedaży. Musi więc wstawić bardzo wysokiej jakości implant, co kosztuje go 6 tysięcy złotych. Rehabilitacja skręconej kostki kosztuje łącznie 800 złotych. Damian musi więc ponieść 5800 zł kosztów tego wypadku z własnej kieszeni – i wszystko w ciągu dwóch tygodni, by jak najszybciej móc wrócić do pracy.
Wariant A – Damian posiada fundusz awaryjny w wysokości 15.000 złotych. Wypłaca część pieniędzy z lokaty i dzień po wypadku zabiera się za leczenie zęba i rehabilitację kostki. W przyszłym miesiącu wypłaca dodatkowe 300 złotych, by uzupełnić brak premii, której nie dostaje, gdy jest na zwolnieniu. Dzięki temu styl życia Damiana nie ulega żadnej zmianie. Po powrocie do pracy, Damian zmniejsza składkę w swoim programie inwestycyjnym o 200 złotych, i pieniądze przeznacza na odbudowę funduszu awaryjnego. Po 31 miesiącach fundusz jest odbudowany.
Wariant B – Damian ma kartę kredytową „na wszelki wypadek”. Płaci nią za leczenie zęba i rehabilitację kostki. W przyszłym miesiącu wspomaga się nią, by utrzymać swój poziom życia na obecnym poziomie (300 złotych). Po powrocie do pracy, Damian rozkłada zadłużenie na karcie na raty i zmniejsza składkę w swoim programie inwestycyjnym o 200 złotych. Po 37 miesiącach spłaca zadłużenie na karcie (36 rat po 200 złotych i jedna rata 112 złotych – kalkulator)
Dodatkowy koszt skorzystania z karty kredytowej w porównaniu do funduszu awaryjnego wynosi w tym przypadku 1212 zł.
Jak widzicie, decyzja o budowie funduszu awaryjnego czy zabezpieczeniu się kartą kredytową wymaga policzenia nie tylko tego, ile kosztuje miesięcznie, ale też tego, ile będzie kosztowała konieczność skorzystania z tych zabezpieczeń. Karta kredytowa tania nie jest – nie da się tego ukryć, ale mimo wszystko warto przemyśleć jej zastosowanie, ponieważ ma swoje zalety.
Dobrze. Ale ile Fundusz Awaryjny powinien wynosić?
źródło: Fred Economic Data
Nigdzie nie ma tak dobrych danych o bezrobociu jak w Stanach. Odkąd Department of Labor zaczął gromadzić dane (a było to w 1948 roku), średnie trwanie bezrobocia oscylowało pomiędzy 10, a a 20 tygodniami (minimum 7,1 w lipcu 1952 roku). Aż do kryzysu z 2008 roku. W wakacje 2011 roku średnia wystrzeliła do 40 tygodni.
Każdy z nas sam musi ocenić, jak długo może pozostawać bez pracy, dane statystyczne są jednak ogromną pomocą. Jako że przez większość badanego okresu średnie bezrobocie wynosiło od dwóch i pół do pięciu miesięcy – fundusz awaryjny powinien pozwolić na utrzymanie się przez trzy do sześciu miesięcy.
Trzeba pamiętać, że powyższe dane są oparte na średniej. Programista PHP z Krakowa średnią zaniży, a krawiec z Zielonej Góry zawyży. Im twoje kompetencje są bardziej poszukiwane w obecnej gospodarce przez firmy, tym krótszy okres możesz wziąć pod uwagę, przy liczeniu wartości funduszu awaryjnego, który musisz zbudować. Podobnie: im większe masz oczekiwania, tym dłużej będziesz szukał pracy, a więc i wyższy powinien być twój fundusz awaryjny.
By szybko policzyć jakiej wysokości fundusz awaryjny powinieneś zbudować, możesz skorzystać z kalkulatora Davida Welivera. Ale jakby nie patrzeć, kalkulator tutaj wcale nie jest potrzebny. Musisz po prostu pomnożyć twoje miesięczne wydatki przez liczbę miesięcy, przez które będziesz szukał pracy.
Niektórzy autorzy zalecają wzięcie jeszcze jednego czynnika pod uwagę: czy na pewno chcesz angażować kapitał własny? Liz Pulliam Weston uważa, że nie należy skreślać z góry kart kredytowych jako alternatywy dla funduszu awaryjnego. Jej argument: budowa funduszu awaryjnego – nawet w wysokości trzymiesięcznych wydatków – może zająć kilka lat. Wiąże się też z dużym kosztem alternatywnym: zamiast inwestować, trzeba oszczędzać za pomocą mało efektywnych instrumentów.
Nawet jeżeli fundusz awaryjny ma się docelowo składać z łatwodostępnej gotówki, pani Weston proponuje wykorzystać kartę kredytową jako przejściowe zabezpieczenie, do momentu zgromadzenia funduszu awaryjnego.
Dalej idzie David Chilton, który pisze w swojej – cenionej również przez środowisko akademickie – książce: „The Wealthy Barber”, że nie jest przeciwko funduszom awaryjnym, ale lepiej według niego zgromadzić 2-3 tysiące dolarów, zamiast 10.000. Jeżeli natomiast ktoś boi się większych wydatków, powinien zabezpieczyć się kartą kredytową lub debetem na 10 tysięcy. Badania bowiem dowiodły, że większość przejściowych problemów finansowych wymagała sięgnięcia jedynie po część funduszu awaryjnego.
Jaka jest właściwa odpowiedź?
Właściwa odpowiedź to ta, której sam sobie udzielisz. Nie ma bowiem uniwersalnego rozwiązania dla każdego. Pewne jest to, że inwestowanie nie może być twoim pierwszym świadomym kontaktem z finansami osobistymi. Niestety, trzeba zacząć od planowania budżetu, zrobienia bilansu, wyznaczenia sobie celów i zrobieniu analizy ryzyka.
Tytułowe pytanie jest bardzo ważne. I każdy, kto chce inwestować, musi sobie na nie odpowiedzieć. Nie jest to proste, ponieważ stajemy pomiędzy dwoma trafnymi argumentami: z jednej strony nasza chęć inwestowania od już, od zaraz; z drugiej konieczność zabezpieczenia się przed ryzykiem.
Weź pod uwagę moc procentu składanego i to, że czas nie stoi w miejscu. Im wcześniej zaczniesz, tym lepiej, czas ma ogromny wpływ na wzrost twojego kapitału. Poza tym, może nie każdy powinien bezwarunkowo budować fundusz awaryjny? Po co wkładać wszystkie oszczędności przez kilka lat na 2% lokatę, skoro można zainwestować w efektywniejsze instrumenty – takie jak nieruchomości czy akcje?
Nagłe wydatki są rzadkie, a ich rzeczywisty koszt jest nieprzewidywalny. Nie można założyć, że fundusz awaryjny w wysokości nawet dwunastokrotności wydatków zdoła je pokryć.
Z drugiej jednak strony, pomyśl o nieoczekiwanych wydatkach, które zdarzyły się tobie lub twoim znajomym. Od niespodziewanego leczenia kanałowego zębów, przez kłopoty z samochodem. Określ swoje własne ryzyko utraty pracy. Czy chciałbyś dzwonić po rodzinie i znajomych w nagłej potrzebie?
To, czy lepiej budować fundusz awaryjny w tradycyjny sposób i poświęcić na to rok, w którym to można już zacząć inwestować, czy zabezpieczyć się kartą kredytową, to naprawdę ciężki pytanie. Ostateczna odpowiedź powinna być twoim własnym kompromisem pomiędzy jedną, a drugą stroną. Do tego, bardzo dobrze policzonym kompromisem.